sobota, 9 lutego 2013

Odwilż

 Lenistwo do pisania ogarnęło mnie całkowicie ... a wiele się działo dopóki śniegi nie stopniały. Pod koniec stycznia przyleciała kosiczka i kwiczoł ... a w zasadzie były dwie kosiczki i trzy kwiczoły ... tak po prawdzie to pierwsze kwiczoły widziałam już 9. stycznia całym stadkiem ale nie zamierzały nawet zagościć w moim ogrodzie ... siedziały nieopodal na wierzbinie.




 Te pojedyncze sztuki już przylatywały w pobliże karmika i raczyły się jabłuszkami, które specjalnie dla nich przygotowałam.
 Kosy przylatywały zawsze wcześnie rano, kiedy było jeszcze szaro ... no w sumie to cały dzień bywało szaro bo słońce nas tej zimy nie rozpieszczało, ale powiedzmy, że było szarzej niż za dnia.









 Kwiczoły bardziej upodobały sobie godziny popołudniowe choć bywało, że od rana zajadały się jabłkami.


















 Jeszcze jednym wyjątkowym gościem w moim ogrodzie był rudzik.





 ... no i ku mojej wielkiej uciesze grubodziób :)





 Teraz mniejszy tłok w karmiku ... ale podobno znów ma spaść śnieg ... więc może się jeszcze coś wydarzy .
PS... zapomniałabym ... zjawiła się też pustułka i krogulec polujące na karmikowy drobiazg.


... hahaha ... tylko takie zdjęcia udało mi się zrobić krogulcowi ... pustułki brak ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz